Nie czekając aż ktoś, coś..., napiszę nieco sama, tak na świeżo, z pierwszej ręki. póki pamiętam.
Jest kilka wątków do poruszenia. Zatem zachowując biurokratyczny ład:
1.
Mało kto jeszcze kojarzy, iż wystawa ta wieńczy projekt wymiany materiału artystycznego z niejakim Bohdanowiczem Maciejem ( ,,w dialogu z Maciejem B,,). Był to experyment artystyczno, nazwijmy to, psychologiczny. Chodziło o sprawdzenie, czy artysta jest w stanie udostępnić (bardzo istotne w dobie fb słowo) swoje prace innemu, by tamten dowolnie je zinterpretował, użył jako bazę własnych działań. Czy da się ,,wyzbyć,, na chwilę, uważanego za chorobę artystów, indywidualizmu, podzielić najswojszym.
Z ulgą mogę stwierdzić, że nie ma ofiar w ludziach:) Nawet nadal rozmawiamy:) Mimo całkiem odmiennych gwar plastycznych, udało się, przynajmniej w mym mniemaniu:), stworzyć spójną całość. gdzie już nie ma twoje/moje, jest jeden wątek.
Składowe wystawy nie maja podpisów sugerujących autora. Zaciera się co było powodem do czego, co się do czego odnosi.
2.
Innym aspektem niniejszego experymentu było zagranie z abiektem, opartym o kwestie spożywcze. Przyjęliśmy właściwie 2 odmienne strategie, które się uzupełniły. Ja, na co dzień, używam produktów spożywczych/materii organicznej, wychodząc z punktu, gdy jest świeża i nadająca się do spożycia. Proces uniezdatniania, psucia, abiektualizacji jest ściśle wpisany w jestestwo moich prac, podlegają one własnemu życiu.
Maciek zadziałał niejako odwrotnie (odnosząc się do ogólnej specyfiki moich działań), z rzeczy jadalnych, szczególnie nęcących, bo cukierniczych, uformował ,,atrapy,, abiektów, czyli z rzeczy nie jadalnych uczynił jadalne. Dane są więc: fekalia, materiały higieniczne naznaczone ,,krwią,, (w tym menstruacyjną). Ciekawiło nas, czy bardzo dosadna wizualność owych słodkości odstraszy od ich degustacji. Okazało się, że absolutnie wszystko zostało zjedzone. Czy to za sprawą przyjęcia ogólnej konwencji ,, to tylko udaje obrzydliwe,,? Czy z racji ciekawości, co jest ,,za granicą? Trudno określić ale ciekawie było to obserwować.
3.
Całość ekspozycji przyjęła charakter swoistej ,,świątyni abiektu,, z ołtarzem w centrum. Kult konsumpcji, ponad wszystko, profanacji materii.
Nikt się nie oburzył, znaczy wszystko wolno, czy wszystko już było?:)
4.
Nie można pominąć tu, jakże dziś koniecznego:), wątku gender. Tytuł ,,Ciasto i krew,, podkreśla, choć nie jawnie, 2-składnikowość/osobowość wystawy. Z tym, że nie ja tu cukierniczę i pichcę, jak nas w szkołach uczyli:) ja tu siekam,,,patroszę,, ze skóry odzieram:)
Zatem nic nie jest oczywiste a wszystko względne:)
Amen
autor zdjęć M.Bohdanowicz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
- Karolina Żyniewicz/artdycyna
- Karolina Żyniewicz 2009 – gradueted from the Academy of Fine Arts in Łódź; Solo exhibitions: 2014 - Delectatio morosa, Milosc Gallery, Toruń; Hiperfobium, Lameli Gallery, Krakow; 2013 – Quarantine, Wozownia Gallery, Toruń; 2012 – Private life of life, Baszta Gallery, Zbąszyń; 2011 – Fear for darkness, BWA Katowice; Kuriosa, Art Agenda Nova, Krakow; 2010 – Spielsache, Academy of Fine Arts in Krakow; 2009 – Homo ludens, Fabrystrefa Gallery, Łódź; Group exhibitions: 2015 - Flow, fallout skies, bad weather, Mona Inner Spaces, Poznań, 2014 –LOCAL, The Dock Art Centre, Carrick on Shannon, Ireland; inSpiracje/Xtreme, 13 Muz, Szczecin; Cake and blood, Two Left Hands Gallery, Katowice; 2013 – Exteritories, Toruń, Experiment, Zbąszyń; 2012 – The limit of sculpture, Academy of Fine Arts in Warsaw; Grating of the gums on a meniscus, Cellar Gallery, Krakow; On strange feeling, Zderzak Gallery, Krakow; Organic, Cellar Gallery, Krakow
O, praca z Dobro i Piękno! Jak miło :)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń