niedziela, 10 marca 2013

quatrantine / kwarantanna (Wozownia Gallery in Toruń / Galeria Wozownia w Toruniu)

Za każdym razem, kiedy robię wystawę, odczuwam pewność bycia we właściwym miejscu i czasie. Wszelkie bolączki bytowe związane z uporczywością stanu artystycznej aktywności tracą ważność. Niesamowity jest moment wejścia w nową przestrzeń i dialog z nią. Tak naprawdę dopiero wtedy powstaje pewien rezultat eksperymentów, szereg niespójnych na codzień elementów zaczyna współgrać. Pewnie dlatego najczęściej, jeśli mam wystawę, to indywidualną, by mieć możliwość całkowicie samodzielnej decyzji, poczucie posiadania pełni władzy.

Moment tworzenia wystawy nie jest bynajmniej zamknięciem i ulgą spod znaku ,,wykonało się,,. Jest to jedynie inny element metodologii badań artystycznych.

Przy okazji kwarantanny zyskałam przekonanie, iż ograniczenia bywają istotnym czynnikiem warunkującym  rodzaj działania. Braki zmuszają do poszukiwania rozwiązań zastępczych, metod hand made, kombinatoryki. Owe erzatze okazują się w rezultacie pełnowartościowe i samodzielne, nie budzą w odbiorcy poczucia, że ma kontakt z rozwiązaniem zastępczym.

Do pozytywów wystawa, zwłaszcza w nowych, nie znanych miejscach należy zaliczyć spotkania z nowymi ludźmi. Są one niezwykle stymulujące i otwierają w głowie furtki do kolejnych kroków. Zyskując aprobatę, zyskujemy odwagę, zaś stykając się z krytyką wpadamy w dołek, na dnie którego (przynajmniej  w moim przypadku)spoczywa przekora.

A oto i sama wystawa:




Bardzo starałam się uzystkać idealnie sterylne, białe wnętrze. Osoby przechodzące, w trakcie mojej pracy zachwycały się czystością i jedncześnie wyrażały obawę o jej zniszczenie śladami stóp zwiedzających. Mnie samej również chodziła po głowie ta myśl. Pojawiła się idea przygotowania ścieżki po środku, wyznaczenia obszaru ,,do zadeptania,,. Ostatecznie jednak każdy dodatkowy element raził mnie obcością, sam zbrudzał. Podjęłam decyzję o ,,poddaniu,, się w walce o zachowanie ideału. Choć muszę przyznać, że pierwsze ślady, które znalazłam na podłodze, spowodowały dziwne ukłucie a zaraz potem ulgę, że stało się, stan kwarantanny został przerwany, człowiek wszedł ,,z buciorami,, w sztucznie wygenerowany ideał.


 Efektu ,,zbrukania,, udało by się uniknąć, gdyby w niszach nie było nic do zobaczenia. Jednak umieściłam tam samorealizujące się obrazy. W jednej z wnęk ciecz, cieknąca z kroplówki, nawilża podłoże (z podpasek higienicznych), które chłonie i utrzymuje wodę, dając tym samym podstawy do wykiełkowania ziarnom.
W drugiej wnęce obraz powstaje w kooperacji wody i soli. Wspólnie destruują one blachę, malując abstraksyjne plamy. Obie prace wymagają aktywności kuratora wystawy, który pod moją nieobecność, będzie dokumentował malarskie procesy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Karolina Żyniewicz 2009 – gradueted from the Academy of Fine Arts in Łódź; Solo exhibitions: 2014 - Delectatio morosa, Milosc Gallery, Toruń; Hiperfobium, Lameli Gallery, Krakow; 2013 – Quarantine, Wozownia Gallery, Toruń; 2012 – Private life of life, Baszta Gallery, Zbąszyń; 2011 – Fear for darkness, BWA Katowice; Kuriosa, Art Agenda Nova, Krakow; 2010 – Spielsache, Academy of Fine Arts in Krakow; 2009 – Homo ludens, Fabrystrefa Gallery, Łódź; Group exhibitions: 2015 - Flow, fallout skies, bad weather, Mona Inner Spaces, Poznań, 2014 –LOCAL, The Dock Art Centre, Carrick on Shannon, Ireland; inSpiracje/Xtreme, 13 Muz, Szczecin; Cake and blood, Two Left Hands Gallery, Katowice; 2013 – Exteritories, Toruń, Experiment, Zbąszyń; 2012 – The limit of sculpture, Academy of Fine Arts in Warsaw; Grating of the gums on a meniscus, Cellar Gallery, Krakow; On strange feeling, Zderzak Gallery, Krakow; Organic, Cellar Gallery, Krakow